<br />
<br />
<br />
<br />
Popielniczka była pełna. Trussardi usiadł na łóżku i wiedział , że ta chwila nie jest początkiem żadnej nowej historii. Był nieogolony, twarz miał lśniącą. W paczce zostało siedem, słownie siedem papierosów, zatem trzynaście było po jego stronie, i w jego rakowatych trzewiach.<br />
Palił, chociaż zabraniała mu jego dziewczyna. Palił, choć wiedział, że przez to nie przytyje<br />
I przegra zakład z Guerlain. Pieprzył to. Było mu to obojętne, tak samo jak przechodzień, który właśnie przemykał za oknem, czy kot w zaroślach. A zresztą... Trussardi ostatnio bardzo polubił koty. Pociągał go ich tajemniczość i nieuchwytność, lubił łapać je i pieścić ich miękką sierść ,ryzykując nawet podrapanie pazurami. Chwycił za puszkę piwa, która leżała na jego biurku, pokrytym popiołem. Tak. Warka strong. Lubił ten smak, kojarzył mu się z jego ojcem, zatem dawał mu złudne poczucie męskości i bezpieczeństwa.<br />
<br />
W pokoju panował burdel. Burdel panował w pokoju. Trussardi, ogarnięty apatią nie silił się nawet, by go posprzątać. &#8222;Jestem facetem, a nie kurą domową!&#8221; &#8211; myślał.<br />
Na półkach piętrzyły się nie pzeczytane książki, w których pokładał tyle nadziei...<br />
Tam był ukryty jego nieodkryty talent , jego niezrozumiane przez innych i niezrozumiałe dla innych filozoficzne koncepcje. Jego stracone szansy. Jego niewykorzystane pomysły. Jego niedokończone powieści. Jego nie rozpoczęte poematy. Jego marzenia. Pamiętniki.<br />
Erotyczne fantazje. <br />
<br />
Nie golił się. Bał się przykładać ostrze maszynki do szyi, tylko dlatego ,aby czasem nie kusiła go perspektywa przecięcia tętnicy. Trach i po wszystkim. Co prawda wtedy pobrudziłby łazienkę i narobił wszystkim kłopotów, musieliby biegać ze ścierkami, wycierać, zmarnowaliby dwadzieścia mililitrów płynu do czyszczenia o wdzięcznej nazwie ajax.<br />
Problematyczne życie niby zasługuje na problematyczną śmierć, ale...<br />
<br />
Już przy urodzeniu napędził wszystkim stracha, ukazując się światu z pępowiną owiniętą wokół szyi niczym ciepły zimowy szalik. Wystarczył podmuch ,aby go zabić. Oddech.<br />
Ale tak się nie stało. Trussardi nie wiedział dlaczego... <br />
<br />
Z Gucci spotykał się od dwóch miesięcy. Dawał jej wiele, ale chyba jeszcze więcej od niej brał, wiedząc, że nie ma czasu do stracenia, bo jutro może jej już nie być. Jego nasienie pęczniejące we wnętrznościach Gucci, dawało mu poczucie stabilizacji. Oczywiście &#8211; Gucci zażywała pigułki. Robiła to nawet bardzo skrupulatnie. Ale fakt był faktem. Gucci była kobietą Trussardi. Nie mógł w to uwierzyć. Mniejsza z tym. Pociągnął jeszcze łyk z puszki <br />
I zastanawiał się jaki smak będzie miał papieros, którego za chwilę spali.<br />
Czasami czuł się jak prywatne zwierzę Gucci, zwierze, które można oswoić, uczesać, pomalować mu rzęsy, nawet oddać mu się, kiedy się ma na to ochotę. Przyzwyczaił się do tej roli. Do tego stopnia, że coraz częściej robił z siebie debila w jej obecności. Udawał świnię, tapira, żubra, mrówkojada, karakala... Obwąchiwał Gucci, wodził łapami po jej ciele, mruczał, wzdychał, piszczał, po czym chował się pod kołdrą. Tu zazwyczaj dopadała go świadomość upływającego czasu, więc wychodził spomiędzy jej kolan, patrzył na zegarek i mówił zdyszanym głosem: &#8222; Kochanie, mamy jeszcze pół godziny&#8221;. Gucci odpowiadała wtedy; &#8222;Mówisz, jakbyś był w burdelu&#8221;. Po godzinie {Trussardi zawsze późno kończył}wychodził od Gucci i łapał ostatni nocny autobus. W autobusie czytał smsa os Gucci, odpisywał, wracał do domu, brał prysznic i ostrożnie kładł się do łóżka.<br />
Czy to było życie? Czas uciekał, a Trussardi jak to zwykle on dojrzewał zbyt późno.<br />
Gdy jego koledzy przeżywali chwile upojenia na majówkach, on siedział nad książkami, gdy jego koledzy byli w knajpach, on wycierał podłogi w domu.... cdn.<br />