Kłamałam wiele razy ale wtedy nie umiałam inaczej…
Byłam tłamszona i zbrukana… Nie czułam już mej duszy.
Ból rozprzestrzenił się tak szybko… Nie mogłam zliczyć blizn ,które pozostały.
Krzyczałam tak głośno , tracąc głos …
Modliłam się codziennie do Boga by wyrwał mnie z cierpienia.
I w śnie jakbym słyszała Jego głos „Spokojnie … Wszystko będzie dobrze „
Jednak nie było …
Coraz bardziej czułam odór mego gnijącego ciała.
Coraz bardziej moje błagania przypominały niemy krzyk …
Nie ma już uśmiechu ,który wysuszyłby moje łzy …
Gdzie mam szukać ukojenia gdy otaczają mnie same fałszywe twarze ?
Ten cały pieprzony show skupiony na mojej osobie …
Twój donośny śmiech docierający do mych uszu.
Czuję zapach ognia na sobie …
Wypalone oczy i ciemność dookoła mnie.
Znamiona po walce ze strachem i blizny po walce z tobą.
Moje krew wrze i dociera do mego zimnego serca.
Czuję zapach ognia na sobie …
Ogarnięta nagłym szokiem z ukojeniem wypisanym na twarzy.
Gorąco zawładnęło moim umysłem w oddali słyszę twój lubieżny śmiech.
Czułam twój brutalny dotyk na moim brudnym ciele…
Wszystko zlewało się w jedną całość…
Nie widziałam już nic…