sfruną z niebytu damy dworu,
usiądą lekko dookoła,
jakby do uczty,jak do stołu.
Jemu na twarzy marmurowej
uśmiech rozkwitnie - ten serdeczny,
... i słychać mowę,słychać słowa,
... i idzie krokiem już tanecznym.
Gwarem się tam komnaty ścielą,
co chwilę temu ich nie było,
i wachlarzami, tudzież bielą,
i szeptem nawet się okryły.
Rankiem przez okna uchylone
wzlecą ku ciepłym mgłom poznanym,
jako dziewczęta przemienione,
kawalerowie zakochani.