ale tak naprawdę nie o to w tym chodzi.
Życie bywa smutne a kropla endorfin
cały pesymizm, żal i ból załagodzi.
Biegam bo to lubię. Nie! Ja to kocham!
Lecę a myśli wędrują w obłokach.
Jestem pełen szczęścia, jestem blisko Boga.
Zapominam o wszystkich wykonanych krokach.
Lubię, gdy po plecach przechodzi mi dreszczyk.
Emocje tak silne, że trudno uwierzyć.
Gdy ciało tak wątłe odległość przemierzy.
Pokona słabości i ból przezwycięży.
I nic się nie liczy, tylko ja i droga
pokonywana na zmęczonych nogach.
A gdy czuję kres sił, pojawia się Ona.
W mojej wyobraźni, moja wymarzona...
I jest mi coraz lżej, tak lekko, leciutko.
Każde mięśni włókno zamienia się w piórko.
Już nie biegnę a frunę, szybuję i lecę.
Nie niosą mnie nogi, mnie napędza serce...