i ubogość moją pachnącą bzem<br />
prysną smutki znoje i mary<br />
zakwitniesz najcudowniejszym snem<br />
<br />
wplotę cię w warkocz pachnący sianem<br />
zahulam wśród łąki zatańczę do łez<br />
co wieczór ciszą i błogim czasem<br />
będę wchodził w sen twój niczym w jesień jeż<br />
<br />
a rankiem barwy będę kładł ci w oczy<br />
od których pierzchnie cały życia cień<br />
po przejechanej wielkim wozem nocy<br />
tryśniesz pokojem i w nieba sień<br />
<br />
a gdy już poznasz zgłębienia me czary<br />
i ubogość moją niczym ptaka sen<br />
pryśnie klątwa która wciąż bez miary<br />
układa dni moje w jeden ciężki tren.<br />
<br />