wytworny pocałunek chmury
klap, plask, klap, plask
Przytulił i przemówił smutny :
- Deszcz dziś jest zamknięty
w kadrze spojrzenia jak dżin w butelce. . .
wtedy mógłby piorun rozbłysnąć rozdwojeniem
pewnie tak samo jak twe oczy uśmiechem
Widzieliśmy go i Ty i Ja
i cały świat też go wdział
A pajęcze strugi diamentowe
lały się spod diaksa,
który choć skończył swą pracę
pozostawiał nadal iskry w kałuży
A one padały sobie w rzekę asfaltowej drogi
niczym w patelnię z rozgrzanym olejem
Rozbrzmiewały, dyskutowały krople gwieździste
przekonując pompatycznie w deszczu słów,
o słuszności i sile swych argumentów
Tak jedna z nich uderzając o dach śpiewała:
- Kropla, to łza deszczu nocą,
jest jak człowiek przewijający się przez Ziemię . . .
Druga z kolei upadając na kiście drzew
przemówiła bardziej ochoczo poetycznym tonem:
- To perła w morzu potrzeb
odbija się od chodników
i przeskakuje nad wodą
wystukując rytm zapomnianej drobnostki . . .
Trzecia zaś spadając w kałużę krzyczała:
- To szpilki zamiast manny,
ostre są jak cierń,
rozświetlają przy tym nową drogę!
Czwarta spływając po czole nuciła spokojnie:
- Podczas deszczu osada umiera
w czasie burzy na miasto spada śmierć . . .
A ty przesiąknięty miłością
uciszyłeś gwarę, jazgot i dudnienie
słowem bo:
Szukałeś postaci deszczu
nie tej oczywistej
a drugiej lekko mglistej
Szukałeś człowieka
i znalazłeś ją
jak kroplę w morzu
czekałeś aż przemówi
pocałunek chmury hebanowego pyłu ?
to pułapka w którą wpada sam myśliwy