przy Canges-sur-Mer istną rekonwalescencję
Fleur-de-lis.
Aby usprawnić nocne eskapady multirecydywistów
wznieśli stalowe autostrady do niebios
z konstelacji podpór i wsporników
położyli akryl i lazur na zielonym drelichu.
Odmierzyli azymut i zwalczyli endemię
Szlifowali w falsety opal dla napiwków
pod ekscentryczną palisadę.
Pozostał im na twarzy uśmiech enigmatyczny,
obojętność cyniczna i chroniczny lęk.
Schowali więc za pazuchę młotek
pozostawiając przestrzeń przystrojoną w żelazny łan.
-Muszę mieć ładną twarz dla dam! I boazerię z ciemnego mahoniu. Tak mówiło do mnie miasto,
choć wiem, że czasem cierpi chińskie tortury
i jest jednostką ograniczoną kognitywnie
bo wcielić chce w życie bioetykę utylitarną
zabijać niepełnosprawnych
ludzi w podeszłym wieku
a nawet chorych psychicznie
to wszystko zawsze w imię postępu
odpowiedziałem mu zaabsorbowany jego poglądami:
- Nie zapominaj, że w życiu popełnia się wiele błędów,
których nie da się zapomnieć, a szczerze za nie żałujemy.
Przemyśl, więc wszystko od nowa, a może lepsza będzie
twa życiowa droga . . .