biednym i chorym przynieść słońca nocą?
Wspomóc tych ludzi dłonią swoją
pokazać im ile szczytów jeszcze do zdobycia.
Lecz kiedy ze śmiercią
witasz się przed progiem
słowa te cichną i leżą odłogiem.
Liście spadły już z drzew
i pozostały nagie.
Pogoda dziś jakaś dziwna całkiem. . .
Bo gdy opuszczasz mnie
duszo moja ma najczystsza
Jestem zimny jak śnieg
niebezpieczny to pech
Jesteś dziś za daleko od źródła
Po polach i miastach się tułasz
a serce już prawie się nie rusza.
Ty opuszczasz mnie i wzruszasz.
Jak tu dzisiaj dać nadzieję życia
słońce nocą, wspomóc ludzi dłonią swoją?
Kiedy gwiazdy już błyszczą z przepicia
a wiatr woła do księżyca:
- Polej waćpan! Zły to czas nastał
by znosić cierpliwie zaparcia !
Kiedy opuszcza Cię twoja dusza
i ze śmiercią stajesz przed progiem
Słowa milkną i mają za swoje
jesteś zimny jak śnieg
Gdy opuszczasz mnie
duszo moja ma najczystsza
liście spadają z drzew
pozostawiają je nagie
mgła płynie i pogoda
jest dziwna całkiem . .