tylko widelec z łyżkami prowadził rozmowę
i czasem nóż dorzucał swą ciętą ripostę
a oni odbici w szarości
jak posągi ofiar w Pompejach
jesienna pogoda za oknem
poranne codzienne wstawanie
zupełnie jak ta zupa która stoi obok
nalana i smutna w swej wazie
dziś także nic nie mówią
tylko hałasują głośno na siebie krzycząc
słowa prują się jak stary sweter
rzucają zastawą o ściany
a te odłamki niech będą mówić
archeologom o rodzinnym przesileniu
wielkim zniszczeniu jak permskie wymieranie
i tylko ta sama zupa stoi w swojej wazie
obojętna i szara jak szary jest dzień
uwieczniona niczym na Goi obrazie