wyłożona kocimi łbami
zawsze nad przepaścią
idę po niej boso
gdzieś daleko za horyzont gwiazd
tak bardzo pragnę zejść w doliny
ukoić stopę dotykiem traw
wyprostować ciało na porannej rosie
rozmawiać z ptakami
jak czynił Franciszek
jednak moja gwiazda tam nie świeci
raczej spada jak kometa
nieboskłon roniący łzy
spalając się sama w sobie
dlatego muszę rozmawiać z echem
dopóki zechce mi odpowiadać…