Zanucił przy tem świst drzew wygiętych
Okrasił dynię powłoką złota
Nocy wygonił smoły pomiota
Upstrzył groszkami odwrotną stronę
Zawyły cienie żądzą wzniesione
Zawiesił talerz żywych srebrników
Dzień mimochodem zbił z pantałyku
Czapkę spoconą zatknął na wieszak
Stwierdził, że dobre jest co namieszał
Walka tych tworów zrodziła mity
Sprośnych wieczorów, nadziei świty