rysowałem finansową piramidę
ubierałem markowe garnitury
i eleganckie wyjściowe buty
dziś zamiast banknotów
pozostało kilka monet w sakwie
garnitur wisi zafoliowany w szafie
a buty stoją na sklepowej wystawie
wracam więc do tamtych lat
beztroskiego biegania za piłką
zdrowego bicia serca
spokojnych sennych barw
dotyków słonecznych promieni
i do tego zegara który
zawsze umiał pójść na kompromis
wybiegam też myślami do przyszłych dni
do domku nad mazurskim jeziorem
chwil w ciszy przy kominku
żony nie będącej tylko projekcją
wybiegam z obawą
bym zamiast domku nie miał
sufitu z gwiazd
niekoniecznie na Mazurach
ale także pod Bydgoszczą
ze strachem abym nie musiał
zatęsknić za podartą sakwą
lub starą wyleżaną kanapą...