stąpam po ruinach mostu
czytam dawno podarty pamiętnik
żegluje na wodach rzek
które nigdzie nie płyną
nawet nie wiem kiedy
wszedłem w dziś
opuściwszy wczoraj
to tak jakby odłączono mnie
od respiratora
pozbawiono maski tlenowej
bym na nowo uczył się
oddychać i stawiać pierwsze kroki
upadając po kilku metrach
jestem sam w tej sali
nikt mnie nie podniesie
a w jej kątach widzę
kilkuletnie zdjęcia
stoją na znajomych stolikach
myślałem, że strawił je ogień
oczyszczający
amnezja po nagłym wypadku
nie wiem jak przeskoczę
na jutrzejszy brzeg
stoję przecież na tak wąskiej ziemi
nawet nie mogę wziąć rozbiegu
cofnąć się o kilka kroków
bo tam jest druga przepaść
ta w którą czasem ostatnio
wpadam, lub chętnie wskakuję