Był sobie kiedyś chłopiec i miał na imię Smutek,
szukał miłości w świecie, chciał więcej zrozumieć.
Mieszkał nad przystanią wielkiego jeziora,
gdzie pagórki łagodnie pochylone i ziemia ich płodna.
Smutek wyruszył pewnego dnia w drogę,
nad którą drzewa przed słońcem dawały ochronę.
Szukał tak szczęścia w przyrodzie i nieba słodkim błękicie
zapragnął mieszkać na chmurze i pożegnać się z życiem. . .
I kiedy tak płacz w nim wzbierał i samotność nędzna
zakochał się chłopiec w śpiewie słowika i koncercie świerszcza.
Pomyślał tak o refrenie pewnej piosenki:
- Matka natura daje Deszcze, tajfuny, powodzie i mrozy
ale odpłaci Ci pięknem, peonii, nasturcji i mimozy.
Poszukiwał tak Smutek swej ukochanej Radości
dostrzegł przypadkiem, że jeleń potrafi przyjść czasem w gości,
jeśli tylko rękę z solą wystawisz
i nie spłoszysz biednej zwierzyny nie dasz jej zabić.
Smutek, poczuł się pewnego dnia kotem co chadza swymi ścieżkami
innego znowu psem, co czeka wiernie pod drzwiami.
Dotarł tak po wielu tygodniach swej tułaczki
do domu pewnego i światło w oknie zobaczył.
W tej chatce troje ludzi siedzących przy stole
pomyślał że to ojciec,matka i córka
która piękna była jak górnicza barbórka.
Smutek zaskoczony wielce i zdziwiony rodziny spokojem
podglądał cicho i napawał się tym widokiem.
Ludzie Smutkowi dawali więcej złości, zawiści i kłótliwej mdłości
i czuł, że przeszkadza ona w życiu jak w gardle rybie ości . . .
Ale tu w tym małym, wesołym domku
miłość promieniała jak światło w mroku.
Nasz Smutek pomyślał, iż znalazł już miłość dość widział,
zapragnął więc posiąść tą Radość i włączyć ją do swego życia.
Ale po chwili w domu pojawiała się czwarta osoba,
która Radość przytuliła i rzekła jej dwa magiczne słowa.
Był to narzeczony Radości pan Szczęście
tak mówili ludzie, później na mieście.
Smutek tylko zapłakał rzewnie i dziecinnie
odszedł zawiedziony gdzie indziej . . .
Radość owa może nie do końca była szczęśliwa,
zmieniała chłopców, jak twierdziła bo poszukiwała stabilnego życia.
Smutek zaś tułał się dalej samotnie po świecie
marząc wciąż o Radości czyli swej kobiecie.
Morał tej historii jest taki:
Smutek podąża do Radości swej Itaki
A Radość zaś śmielej marząc
pogrąża się w smutku, trwożnie szlochając . . .