Motyl skryty pod magnolią
czyjeś włosy chłodno mokną
Deszcz ściekał dachem na okno . . .
grał swą znużoną melodią
Zamiast drogi rzeka płynie
rwącym nurtem niesie liście
Ptaki ucichły jest ciszej
ptaki zamilkły bo zimniej
W komnacie tej zamkowej
w świetle niespokojnym świec
Ćma frunie do ognia po śmierć
i frunąc będzie po dziś dzień . . .
- Ja już dłużej tak nie mogę,
mówi stańczyk do pisarza
-Nikt mi dzisiaj nie pomoże
muszę tkwić w roli błazna . . .
- Łatwo tak mój przyjacielu
rozczarować się i zwątpić
Podążaj wciąż do celu
i nie schodź ze swej drogi
- Dla bogatych to zabawa
nikt nie słucha mego śpiewu
w ich rękach jest los świata!
Boją przyznać się do błędu . . .
- Czekaj,chwilkę przyjacielu
niech odpalę fajkę swą
bo te liście kamuletu
mają w sobie skrytą moc
od tej świecy odpalono
dym zakręcił się i frunął
Najemnik skryty pod drzwiami
z nożem i twarzą butną . .
Odpowiedzi nie usłyszał
bo ktoś drzwi otworzył nagle
stańczyk z siłą ciosu padł
jego statek stracił żagle . . .
Pisarz oniemiały uciekł
pchając w drzwiach najemnika
postanowił milczeć Michał
i opisać tę historię
W królewskim zamku trwał bal
dworzanie pięknie ubrani
słychać przejęcie i gwar
Złoty likwor do ust się lał ....
Frunąć będzie po dziś dzień
ćma co leci do ognia po śmierć
w komnacie tej zamkowej
w świetle niespokojnym świec . . .