i nad głowami zatrzepocą,
jakoby panny niepoznane,
jakoby chłopcy z pól uroczych.
Te - śnieżnobiałe, tamte - strojne,
tu - purpurowe, tam - błękitne,
szare, nieduże, niepozorne
a takie śliczne.
Będą dziobami w okna stukać,
po rynku biegać tak jak dzieci,
pełne miłości i swawolne,
takie odlecą.