ślepy bezkres oceanu
gdy na niebie świeci zorza
i się kłębi stos bałwanów
moim domem zimne fale
ledwie wyciosana tratwa
muszę na niej płynąć dalej
moja droga nie jest łatwa
nocny księżyc moim stróżem
mą latarnią i kompasem
już w oddali słychać burzę
a ja wciąż gdzieś poza czasem
nie istnieją kontynenty
ma Itaka zatopiona
tylko wieczny rejs przeklęty
aż w tym rejsie kiedyś skonam