wsparta na łokciach i rozkryta,
tak odrobinkę zakochana
i mgłą spowita.
Odgadnę zapach twój i kroki,
zmrużę powieki na tę chwilę
i przylgnę z pierwszą już pieszczotą
bezwstydnie, mile.
Ustami zbudzę lekkie drżenie,
z oddaniem spojrzę prosto w oczy,
dojrzę w nich miłość? Rozkosz? Nie wiem
i nagość nocy.
Z woalem ciepła na języku
męskie westchnienie w sercu schowam
i tylko może cicho spytam,
czy przyjdziesz znowu.