i kurczy się jak kasztan
to słońce już nie grzeje
brakuje wiatru w masztach
wytarły się budynki
jak stare garnitury
i pospadały tynki
zmieniwszy ich kontury
matowe moje lustro
wyblakłe me śniadania
w pokoju dziwnie pusto
biel z czernią na ekranach
i tylko jedna z rzeczy
wciąż rześkie ma oblicze
fizyki prawom przeczy
gdy wokół płoną znicze
zakwita wciąż jak róża
na wspólnej nam mogile
więc cieszmy się że można
zostawić chociaż tyle