tylko ból i powolne konanie
nie będzie czasu na do widzenia
nawet wspomnienie nie pozostanie
bagaż na plecach coraz ciężejszy
a świat na barkach przygniatający
nikt nie uczyni go dla mnie lżejszym
gdyż świat jest dzisiaj autem pędzącym
to nie zakończy się happy endem
słońce nie wzejdzie pewnego razu
nie wiem czy z wami tu wtedy będę
czy gdzieś pod stertą ziemi i głazów
w ostatnią drogę pójdę samotnie
nikt nawet tego nie zauważy
a gdy już znikne tam bezpowrotnie
dopiero wówczas znów zacznę marzyć...