na zbyt twardych nogach.
Nie uwiecznią w marmurze, tylko w maśle
dzieci obrysują.
Śmiejąc się z tego co wyszło.
Przyznają wam rację, ustami zbrukanymi
po tysiąckroć. Nagrodzą i umyją
śliskie ręce.
Róże będą udawały sztuczne,
bo tak jest bezpieczniej.
Chabry wstydzić się będą
i unikać dziewczęcych palców
grubych i nachalnych.
Aż rozbrzmi harfa czysto i prawdziwie.
Pobiegną wykąpać się w ostatnim jeziorze.
Dobrymi powrócą.
Do dróg zapomnianych.