do dni gdy w trzech czwartych zalany był wodą,
dziś babcie nobliwe, niegdyś panny młode,
z wszystkiego co poznał najmilej pachniały.
Z każdym chłodnym pluskiem całował je czule,
przywierał do łona w bezmiernym zachwycie,
wzburzał się zazdrosny gdy słyszał mężczyznę,
spokojny zastygał, wypełniał i tulił.
Na bladych pośladkach, oddech pozostawiał,
do tyłu z rozkoszą odchylając głowę,
nie chcąc i nie mogąc, wypowiedzieć słowa
jędrnymi piersiami na przemian się bawił.
Kochał wszystkie razem i każdą z osobna,
po każdej kąpieli do cna wyczerpany,
dziś go zastąpiono akrylową wanną,
bez pragnień, bez marzeń, bez serca i wspomnień.