tak jak płótno Mirosława Szeiba
wszedłem w ciszę
bez zgrzytów zawodzeń i grzmotów
zakułem w kajdany
rodzące się tornada
teraz trzymam je przykute
do ścian emocji
by uwolnić po raz ostatni
podczas mej własnej apokalipsy
jednak nie potrafię okiełznać
jednego bicia serca
karmiącego się słowem
jak czekiem bez pokrycia
więc tańczę jak mi zagra
nad prywatną przepaścią
tam gdzie uwięziłem
swoje dawne el nino