Czyżby zabrakło kolorów?
Czy czystość twoja jak modły
wzleci gołębiem spłoszonym?
Jakże mam w słowa cię oblec?
kiedy ty gołym być pragniesz,
i jak cię mierzyć? Bezwstydnie?
Gdy krawiec też nie ugadnie.
Czemu ty jesteś wiersz biały?
Kto ci rumieńców poskąpił?
Czemu cię nazwał niemądrze?
A dumnie wznosi chorągiew.
Bądź dzisiaj wierszem zielonym,
spojrzyj na gniazda przepiórcze,
bażanta spytaj o drogę
i ukłoń się rudej wiewiórce.