<br />
Zawył róg, ruszyło wojsko<br />
Przeliczane na tysiące<br />
Świat zatoczył koło błędu<br />
Poderwany koń do pędu<br />
Pocwałował po horyzont<br />
Za nim stępa równo tysiąc<br />
Zbrojnych, z mieczem w dłoni<br />
Dobry król na przedzie gonił<br />
W ręce dzierżąc boże znamię<br />
Krzewić wiarę szedł, w nieznane<br />
<br />
I tak poszedł król na wojnę <br />
Pośród ludzi niepokornych<br />
Niosąc ogień przeciw nocy<br />
Zgodnie z duchem swej epoki<br />
W cień, przez burze z twarzą śmiałą<br />
Wbijał miecz w pogańskie ciało<br />
Krwawym płaszczem, ognia wstęgą<br />
Za śmierć braci płacił śmiercią<br />
Wierząc święcie, z racji wiary<br />
że Bóg-Ojciec stanie za nim<br />
<br />
<br />
II<br />
<br />
Minął krwawy rok na świecie<br />
W zdartym płaszczu, zgięty wiekiem<br />
Wrócił król, bolała dusza<br />
Stracił wiarę, duch w nim upadł<br />
Bo choć za nim Bóg, przed nimi<br />
żniwiarz w czarnej pelerynie<br />
Tak rycerstwo jak i pogan<br />
Równą miarą w ziemi chował<br />
Łamiąc przy tym boski oręż<br />
Wyszedł król, powrócił człowiek<br />