jesteś szumem zadumanej fali
martwym dźwiękiem bezludnej wyspy
takim cię bowiem Pan Bóg utrwalił
pyszny karzący pijany gniewem
słaby ulotny lub ciecz rozlana
na pół pęknięty jak stara waza
lub bardziej kruchy niż porcelana
smagasz od wieków swą własną matkę
umieszczasz sztylet w jej wątłym łonie
jednak nie widzisz jak stary statek
wypija wodę i wolno tonie
człowieku turysto otchłani
wpadasz zassany w sidła wszechświata
a tu na ziemi po wieki wieków
Pan Bóg już będzie twe dziury łatać