ptasie gniazda wysoko w górach
przydrożna kapliczka dla głodnych ducha
moim domem próżnia
tam gdzie swym głosem szepcze wichura
lecz już od dawna nikt jej nie słucha
moją poduszką kamień
odzieniem klejnot znad kruchej głowy
i oddech ranka na martwym ciele
moją naturą niebyt
który już pożarł mnie do połowy
bo pewnie żądam od życia zbyt wiele