rozłożyć skrzydła i <br />
z impetem rzucić się na wiatr<br />
<br />
więc dlaczego teraz<br />
tak przeraźliwie płaczesz<br />
więc dlaczego umierasz<br />
za każdym razem gdy wypowiadam na głos twe imię<br />
<br />
bo słońce nadal wschodzi czarne<br />
bo księżyc dawno już dla nas nie śpiewa<br />
i rozpaczliwie krzyczą w parku wrony<br />
gdy pióra białe spadają z nieba<br />
<br />
nadal cię czuję<br />
nadal na skrzydłach białych <br />
dotykam niemal nieba<br />
<br />
rozbita o betonowy świat<br />
za zasłoną gry pozorów<br />
w plątaninie setek dróg<br />
wykrwawiłam się<br />
pośród białych piór<br />
<br />
a w parku wrony spokojnie dziobią resztki bułek