mój pionek przewrócony na szachownicy
świeczka pozostawiona w pustym pomieszczeniu
gdzie noc zasiada za konsolą
smutną pieśnią witając neurony
już wtedy czułem połamane nogi
echa reumatyzmu przy zmianach pogody
dziś nadal widać pępowinę
tunel do mojej samotnej gwiazdy
utkany z nici przez czarne Mojry
rozstaliśmy się z Sokratesem
na agorze świata
został tam ze swoją lampką
w odwiecznym polowaniu na człowieka
moją zakryły jesienne chmury
już na nic nie czekam