słońce ma dziś barwę węgla
pobrudziłem się
niczym w szybie śląskiej kopalni
mam tak słabe barki
obtarte łokcie od wąskich ścian życia
zamknięty na małym skrawku dziś
pomiędzy wczoraj a jutro
wschodzą żelazne obłoki
niebo jest dziś wyjątkowo nisko
nie mogę się podnieść z łóżka
by nie uderzyć w jego rant
nie ma obok nikogo
kto pomógłby mi wziąć dzień na ramiona
i nie będzie aż do samego końca
aż do dnia w którym skonam