od dziś na imię mi toń
odmęt i tło ciemnych obrazów
szepczący wir w samotnych rzekach
liczę swoje łzy
wylane daremnie
niczym ryty w celi skazańca
wytapiam z nich perły
ciążący naszyjnik na twoje serce
nie szukaj mnie w centrum
pomiędzy krokami donikąd
nie ma mnie dla świata
jestem tylko w tej jednej łzie
najbardziej słonej z dodatkiem piołunu
która ciągle wypala korytarze niczym lawa
i nie może wyschnąć
nie powrócę z deszczem
utraciłem swoją wiosnę