odleciała stadem ptaków
w moim sercu trzepot skrzydeł
krakanie wron o świcie
ale jest noc kruczoczarna
martwe jaskółki spadają z nieba
upuściły wiosnę
bociany nie tkają swoich gniazd
szlachetne gołębice spadają meteorem
dziurawiąc moje serce jak pobladły księżyc
tylko mały koliber siadł mi na ramieniu
tak samo wielki jak to całe życie