że wszystko zważyć da się, zmierzyć
to niechaj zaczną od nadziei,
promyków słońca i pacierzy.
Niech wiarę razem z hartem ducha,
spróbują ująć w brudne dłonie,
wtedy ich oczy, zwykle mdławe,
zapłoną zawiedzionym ogniem.
W imię złudnego bezpieczeństwa,
cherlawi, będą rzucać kłody,
patrzeć ze swoich pisuarów,
i liczyć że już wstać nie zdoła.
I śmiać się będą do rozpuku,
śmiechem niezdrowym, obłąkanym,
bo wszakże wszystko zgodnie z prawem,
lecz powstał, w wiarę zasłuchany.