by zanurkować w szczytach bloków
obnaża swoje blade ciało
niczym latarnia tuż po zmroku
przysiada nam na parapetach
srebrem maluje wnętrza domów
zakrada się pod naszą pościel
działa jak złodziej po kryjomu
nad ranem znów zakłada palto
szczelnie zakrywa białą głowę
bo wówczas słońce się przeciąga
aby na ranek być gotowe
księżyc odchodzi zasmucony
spogląda czasem zza firany
słońce zasłania jego lico
i czyni bardzo rozgniewanym
za kilka godzin tam powróci
na trampolinę ponad miastem
i mi opowie jakąś bajkę
kiedy po trudach dnia znów zasnę