tylko ta ziemska całkiem skarlała
niedzielna o uśmiechu telewizji śniadaniowej
miłość dla nędzarzy i żebraków
na rogach ulic z pustym kielichem
prawie zwiędła róża w lodowatej wodzie
która ożywa tylko na sekundę
blask zorzy późną nocą na polarnym niebie
łuna wczorajszego dnia ciągnąca się
jak ogon komety za tym co było
a przecież nie ma
czasem przytrafia się nam wyjątkowa
niczym ogień na samotnej wyspie
ale nikt go nie podsyca
bo już nie ma tu nikogo
dla miłości