Często myślę o przeszłości
O chwilach dość miłych
i tych – pełnych nieścisłości
Zamykam oczy – przychodzą obrazy
W kolory jaskrawe ubrane
Jakby przed chwilą. Jakby tuż obok
Odległe, lecz niezapomniane
Wiele z nich żywe i tak wyraźne
Wiele mglista zasłona skrywa
Kogoś tam widzę – kogoś bliskiego
Lecz nie wiem jak się nazywa
Ktoś się pojawił i wspomniał
że dłużej tutaj zostanie.
Lecz nagle – pusto – okno otwarte
Na stole stygnie śniadanie
Bez sensu słowa – grochem o ścianę
Z łomotem uderzają pytania
Bo tam gdzie było słowo „przyjaciel”
Nie ma nic do dodania
I tak za murem „Już-się-nie-znamy”
Stoi z przeszłości osoba
Kim jest? Nie wiem, lecz była bliska
A teraz odeszła bez słowa