iż dzwoni ni tępo ni głucho
lecz bywa cisza tak martwa
że rwie serce wraz z duszą
nie raczy jej szum strumyka
przysięgą milczenia objęty
nie rozwieje wiatru powiew
gdyby chadzać chciał tędy
już chyli się słońce do dołu
horyzont krwawo zakreśla
- czekaj..czekaj do zmroku
jeszcze pora zbyt wczesna
nadejdą powoli po ciemni
księżyc im posrebrzy drogę
zmącą w olszynach spokój
jak się mąci w rzece wodę
szorstkim dotykiem zimna
przytulą oddechem świat
jakby ze zwiędłą śmiercią
mroczny podpisali pakt
-nie strach ku lesie mnie gna
lecz wspomnień to ziemia
to tam! tam ma kochana była
lecz już jej ze mną nie ma
zaiste tęskno mu na duszy
pierś rozdziera żalu stan
już gotowy pobiec za nią
już ją znajdzie pewno tam
brnie przez pola ku lesie
dech z pośpiechu mu ustał
gdy dotarł na zguby miejsce
zamajaczy biała jej chusta
tyle po niej jeno zostało
rozpłynie się w szarej mgle
nikt jej nigdy nie znajdzie
-powiadam zostawcie co złe
bo bywa spokój tak błogi
że słychać tętno we krwi
lecz bywa też cisza martwa
co niszczy nam noce i dni....