tym zapomnianym, zburzonym,
czerwoną cegłą tuż przy powstańcach,
dziewczęcia bladą łzą słoną.
Chciałem być deszczem by obmyć twarze,
i cucić, pragnienie ukoić
i wznieść się zaraz gołębim lotem
i dumnym i ze spokojem.
Chciałem być kwiatem barwnym i wonnym,
słowem rzuconym w pośpiechu,
promykiem słońca na szczycie gruzów,
tęsknym, zbłąkanym oddechem.
Chciałem być ciszą pośrodku gwaru,
zadumać się przy pomniku
i podziękować za wolność daną,
pochylić się i umilknąć.