zamiast w to co jest tuż za nim
ludzie wsiąknęli w płyty nagrobne
obrócili się twarzą w granit
miłość przystanęła motylem na kwiatach
by zniknąć z jesiennym liściem
w sercu wciąż trawi mnie ogień rozpaczy
rozpala do głębi mój czyściec
zbyt długo przetrzymał odległy horyzont
mój wzrok wpatrzony w widnokrąg
i znikła tak nagle ta bliskość bez śladu
zostało mi tylko to okno
dziś biję się w piersi i biadam nad sobą
bo nie ma już tego co było
zniknęły na zawsze te rzeczy tak cenne
i szczęście i radość i miłość