stukają koła starej furmanki,
ptak sfrunie z brzozy, zaśpiewa tkliwie,
z mgłami w majowy pójdzie poranek.
I klaczka zarży na progu światów,
i zalękniona naraz ucichnie,
liście poruszą się, lecz bez wiatru,
głośne gawrony ze łzą umilkną.
Winda ku niebu wznieść nie potrafi,
tylko w tę szarość, czerń niepoznaną,
obcy ukłonią się a ludzie zakpią,
targając szczerość, targając prawość.
Ech, niedowiarki - wy, cóżże chcecie,
testów i badań już nadto było,
błotnistych śladów dziś nie znajdziecie,
polankę trawy, kwiaty okryły.
Zamiast we wrzawie, to przyjdźcie w ciszy,
jak pan Wawrzonek, też znicz zapalcie,
cmentarne drzewa się rozkołyszą,
pobądźcie chwilę ...i już wracajcie.