gdy w parapet pukają promienie słońca
choć już teraz takie chłodne
niemal malowane jesienną farbą
jeszcze podziwiam kota na dachu
kwiaty w ogrodzie letnim porankiem
cztery pory roku rzucone w nieładzie
wprost na ulicę jałmużną dla ludu
choć to wszystko jest już inne
wyblakłe jak stara marynarka
szybko gaśnie mruga ukradkiem
i nie koi bólu postawionego sztorcem
środek wychodzi na zewnątrz
zalewa potopem całą przestrzeń
barwi krajobraz na szaro
drzewom rozdziela czarne liście
nadal czuję się źle
odkąd świat przestał się kręcić