na marne w cerkiel się rwie
jeno uleci, tchnie oddechem
już obegnana powracać chce
w szeptach mych, w lasach
szumią z liściem młodniki
przódy mnie znane od serca
teraz w dal uchodzą bez liku
jakże bywa wszak i tęskno
jeno oblicze ukazać może
gdy na sen lico krople roni
a wzrok co rusz się płoszy
ahh..dobą gdy zachodzi mrok
jak w tafcie pojawi się mgła
popłynę powabnie wsród bór
jakbym to z nim w zaloty szła
nie... uspokój duszę wietrze
milczeniem to pomiń jeno
w cieniu, w ukryciu zachowaj
przeciem daleka jest od tego...