czas wydarł z rąk mych bzy, busolę
i choć przystanę wśród mgieł, wiatrów,
jakże odnajdziesz do mnie drogę.
Gdy nawet słowa nie wymówię
i pieśni cichej nie zanucę,
tylko w tej bieli w tym poszumie
dostrzeżesz oczy moje smutne.
Lecz nie spoglądaj nazbyt długo,
bo się rozproszę, taka zniknę,
jakoby zapomniana złuda
w niezgrabnym szepcie wpół umilkłym.
Niech cię przywiodą moje ręce,
które powoli teraz wznoszę,
...jesteś już, płaczę w twych objęciach,
dotykam twarzy, ust i włosów.