cienie jabłoni w progach altany
cały krajobraz zdawał się dziwny
jakby w purpurze został skąpany
i nas leżących na mokrej trawie
wpatrzonych w gwiazdy letnimi nocy
one spadały jakby ktoś wielki
bawił się nimi strzelając z procy
pewnie pamiętasz chwile na ganku
razem bez słowa wpatrzeni w siebie
wtedy nie miały znaczenia rzeczy
ani na ziemi ani te w niebie
nie ma altany minęły noce
obok na ławce zostało miejsce
na wieki puste i zimne latem
bo nie usiądziesz tam nigdy więcej