ten widok cieszy mnie i roztkliwia
a jabłoń..., wbiegnę i żwawo usiądę
i słońce w liściach znów będę oglądać.
Tam dawna stajnia, dzisiaj drewutnia,
na deskach ileż wiatr wzorów utkał
a klucz?... to zawsze był w zagłębieniu,
czy drzwi otworzę bez serca drżenia?
Ach niemożliwe, znów łzę uronię,
wśród dawnych przestróg, wśród dawnych wspomnień,
chodźmy Andiro, to dom tak pachnie,
dzisiejszej nocy chyba nie zasnę.