kryształkiem lodu na twej skórze
tak łatwo spada w zimną otchłań
to co zrodziło się na górze
próbujesz skroplić w swoich dłoniach
otulasz ciepłem w środku zimy
a to co było dawno znikło
i dziś już tego nie wskrzesimy
jestem jak brudna kula gradu
bryła ze śniegu kra na rzece
przecinam mosty gdzieś ku słońcu
lecz tak jak Ikar tam nie wzlecę
stopnieję w ciszy tam na boku
tak aby nikt nie zauważył
już widać koniec tuż za rogiem
już słońce w górze mocno praży