jak Afrodyta z morskiej piany
weszłaś mi do serca bez pukania
ulepiona ze snu
rozlana po umyśle
potop zesłany za grzechy
by ograbić w okamgnieniu
z resztek tchu
zabrałaś marzenia
w swą dziurawą sieć
czas połowu dobiegł końca
zostałem sam z szumem oceanu
śpiewem mórz
w poszukiwaniu ciebie
jak słońce wyglądam
zza siedmiu wzgórz