jakby sam tańczył z ubraniem
ubywam wraz z zachodem słońca
by zrodzić tylko małą cząstkę rankiem
zanika podział na blisko daleko
małą dłonią sięgam za horyzont
badam niepoznane kształty
szukam czegoś znajomego
nie ma śladów stóp na asfalcie
nogi są lżejsze od płatków śniegu
jeszcze nie odleciałem a już się wzbijam
w podróż bez spoglądania za siebie
topi się serce z ołowiu
gdy słońce w zasięgu ręki
chcę zrzucić starego człowieka
na przedmurzu zanim całkiem wzejdzie