na szczytach wieżowców
o zmroku
jak kot
krok po kroku
wczoraj szczytowałem
pod dachem
w ciemności
jutro zrodzę
owoc tej miłości
łamię pięć
gdy spadam na cztery łapy
i nie trzeba tutaj wielkich szarych bloków
mi wystarczy tylko niski szczyt kanapy
dziewięć żyć
straciłem w ciągu jednej krótkiej doby
gdy goniłem pewną małą szarą myszkę
i wskoczyłem za nią do jej garderoby