Tak gładka, że – OCH..!
Ma nogi tak długie,
Tak długie, że – ACH..!
Ja jestem tak głodny,
Tak głodny, że – STRACH..!
I gubię.. swój rytm,
Gdzieś na trzeciej strofie,
A Pani.. swój but,
Pod poduszką na sofie.
Pod wytwornych kształtem – bioder,
Odciska się pled,
Usta rozchyla język,
I wzorzysty dym – cigarette!
Ja czytam w napięciu,
Czar. Pot. Niewiadoma i rym,
Pani nogi w ugięciu,
To stopa – to dym...
I jestem jak maliny,
W chruśniaku Leśmiana,
I ciałem umrzyka,
Na strofach Juliana,
Lecz palce nie od rany,
Skrwawione są dwa,
Przedstawiam geniusza,
I kłaniam się – JA!
I zaciska Pani..
Nogi w tym splocie..
I ruchy Pani..
Tak dzikie i kocie..
Ma Pani w sobie jakiś szał,
Ja z diabłem mam pakt,
To wszystko na – ŁAŁ!
To wszystko, to – FAKT!
I większe – EGO – wyrasta,
I dym przez okno wyfruwa,
Ponad dachy miasta,
A! A.. Pani ubrania zsuwa..
Bo lepszy od Bruna,
Odprawiam - jour fixe,
I większy mam..
- X!
Dawid Głodek
remotiusrex.blogspot.com